Jak się rozstać, powodując jak najmniejsze straty?
Porzucenie nigdy nie jest przyjemne, ale zerwanie z kimś też nie jest łatwe. Pamiętajmy, że druga osoba nie jest rzeczą, a żywym człowiekiem z całą paletą uczuć, wrażliwości i własnym życiowym bagażem – a zarazem kimś, z kim dzieliliśmy życie.
Wstęp od (nie)Perfekcyjnej, autorki bloga.
To jest kolejny materiał z serii tych osobistych. W 2 pierwszych bardzo osobistych „Rozstanie może Cię… uszczęśliwić” oraz „Od nieszczęścia do pełni szczęścia czyli cd po rozstaniu”, mogliście przeczytać, jak się czułam po rozstaniu.
Co przeszłam, jaka przemiana we mnie zaszła i jak moja historia rozstania na mnie wpłynęła. Było o odkrywaniu siebie, o analizie swojego związku, o porażce, do której musiałam się przyznać sama przed sobą, ale też o pozytywnych zmianach jakie zaszły w moim życiu.
Ten materiał jest inny…
Odnosząc się do swojej historii, chcę się z Wami podzielić moimi przemyśleniami na temat samego momentu i procesu rozstania.
Czy mógł być przeprowadzony inaczej? Może byłoby w nim mniej cierpienia?
Nie jestem psychologiem, więc opowiadam to, jak czuję i jak widzę. Oczami (nie)Perfekcyjnej. Po 5 latach od rozstania. Zapraszam!
Nieustannie obserwuję świat i ludzi wokół mnie. Spotykam osoby, które, tak jak ja kiedyś, doświadczają rozstania. I oczywiście patrzę na ich przeżycia przez pryzmat swojej historii, ale i czasu który minął. I teraz, po latach, zadaję sobie proste pytania. Czy można sprawić, aby rozstanie było jak najmniej bolesne… dla obu stron? Jak się rozstać, nie psując wszystkiego i powodując jak najmniejsze straty?
W moim długoletnim związku to nie ja podjęłam decyzję o rozstaniu. Czy to łatwiej? Z perspektywy czasu myślę, że tak. Bo decyzja nie była moja, choć oczywiście było to dla mnie bardzo bolesne doświadczenie.
I właśnie dlatego, że stałam po tej drugiej stronie, wiem, jak ważne jest to, w jaki sposób zakomunikujesz swojemu partnerowi swoją decyzję. Nawet, jeśli jest ona w Twoim przekonaniu słuszna.
Bo choć nie ma cudownego przepisu jak to zrobić, aby było „delikatnie”, na podstawie własnych obserwacji dostrzegam pewne aspekty, które mogą „złagodzić” ten trudny czas.
Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że „Związek jest jak elastyczna nić. Pierwszy, który ją puszcza, sprawia ból partnerowi.”
Dlatego w moim odczuciu ten, kto puszcza tę nić jest tym, który bardziej świadomie powinien wziąć odpowiedzialność na siebie, pomyśleć o wzajemnym komforcie, w tej sytuacji już i tak mocno ograniczonym. Za siebie i partnera, tak czysto empatycznie i altruistycznie.
Rozstanie to zawsze bardzo trudna decyzja także dlatego, że dotyczy drugiego człowieka.
Bo każdy boi się reakcji partnera. Niestety naturalne jest, że chcemy przekazać komunikat szybko, mieć to z głowy, uniknąć konfrontacji. Ale szybko często oznacza bardziej boleśnie.
Taki przykład z własnego podwórka, aby to lepiej zobrazować. Ja dowiedziałam się o decyzji… w drodze na lotnisko. Mój partner odwoził mnie na tygodniowy wyjazd z klientami. Bo wybierając moment komunikacji wyboru, myślał wyłącznie o sobie. Wybrał moment idealny dla…. siebie, nie biorąc pod uwagę mnie. Piszę o tym, bo to naturalna ucieczka. Są jednak inne możliwości i chcę na nie zwrócić Waszą uwagę.
Pamiętajmy, że druga osoba nie jest rzeczą, a żywym człowiekiem z całą paletą uczuć, wrażliwości i własnym życiowym bagażem – a zarazem kimś, z kim dzieliliśmy życie.
Informacja o rozstaniu już i tak będzie dla niej bardzo trudna, więc warto przeprowadzić je tak, by złagodzić dyskomfort.
Wierzę, że długofalowo jest to korzystniejsze emocjonalnie nie tylko dla pozostawianego partnera, ale też dla osoby, która rozstanie inicjuje.
Jeśli już podjęłaś/podjąłeś już decyzję o rozstaniu i jest ona nieodwołalna (w jej zasadność nie wnikam), proponuję Ci przygotowanie tzw next steps.
Tu budzi się moje korporacyjne przygotowanie. Bo „jeśli podjąłeś decyzję, musisz przygotować się na dalsze kroki i konsekwencje”.
Co to oznacza? To że należy przygotować plan działania i przewidzieć, co może się wydarzyć po drodze. Mam nadzieję, że nie zostanę skrytykowana przez psychoterapeutów 🙂 .
Podkreślam, że nie jestem psychologiem. To co piszę jest oparte częściowo na własnym doświadczeniu, ale i własnej obserwacji. Jeśli więc temat jest Ci bliski, oto moje wskazówki, które warto wziąć pod uwagę.
I pamiętaj, że Twój partner/partnerka zawsze na to zasługuje.
O odwadze, uczciwości i byciu stanowczym…
Przekazanie swojej decyzji o zakończeniu związku musi się odbyć face to face. To bardzo ważne. Nie „po drodze”, przy okazji czy telefonicznie, a na pewno nie poprzez ghosting czy zmianę statusu na facebook’u (nie uśmiechaj się – to się też niestety zdarza!).
Bezpośredni kontakt to pokazanie, że masz do partnera szacunek.
I możesz wierzyć lub nie, ale wiedz, że partner/partnerka po latach bardzo to doceni. Więc jeśli już podjęłaś/podjąłeś decyzję, weź za nią odpowiedzialność. Owszem, to wymaga odwagi, ale jest po prostu uczciwe.
A emocje? No cóż, zawsze będą, bo rozstanie zawsze boli. Ale lepsza jest szczerość niż niedopowiedzenie czy ucieczka. I lepiej powiedzieć : „Nie chciałem cię skrzywdzić, ale chcę być z tobą szczery” niż nie mówić nic. I może teraz uważasz, że stwierdzenie „Rozumiem twój gniew, ale nie chcę już z Tobą być” jest bolesne. No jest, ale jest szczere. Pozwala zmierzyć się z trudnymi emocjami i je przepracować.
I znów wykorzystam moje korporacyjne doświadczenie 🙂 . Cel jest taki, aby stanowczo zakomunikować swoją decyzję. Aby partner/partnerka zrozumiała, że decyzja została podjęta i nie wrócimy do niej i nie zmienimy jej. Nie zostawiaj fałszywych nadziei, myśląc, że będzie mu/jej łatwiej. Niestety dwuznaczność może tylko sprawić, że będzie bardziej cierpiał.
Wyjaśnienia przyczyn Twojej decyzji wymagają przygotowania, odwagi i uczciwości. Myślisz sobie „przecież mój partner/partnerka dobrze zna przyczyny rozstania”. Ale tak nie jest. Nawet jeśli to już nie była między Wami sielanka, to, uwierz mi – trzeba o tym powiedzieć.
Najgorsze jest bowiem niedopowiedzenie lub pozostawienie sprawy bez wyjaśnienia.
Im lepiej wyjaśnimy powód rozstania, tym łatwiej będzie partnerowi to zrozumieć, nawet jeśli zrozumienie będzie wymagało czasu. To, co ważne to mówić prawdę w oparciu o konkretne fakty. I znów na swoim przykładzie dodam: nie oskarżajmy partnera i unikajmy jego… winy.
Nigdy bowiem wina nie leży po jednej stronie.
To, co jest pewne, to że przygotowując się do takiej rozmowy, znajdziesz wiele sposobów na wyjaśnienie przyczyny zakończenia związku, bez wymyślania powodów na poczekaniu, a tym samym sprawiania większego bólu.
I proszę zastanów się nad wyborem miejsca, w którym o tym powiesz. Musi być neutralne, aby w przyszłości nie kojarzyło się wyłącznie ze złymi wspomnieniami.
Trochę czasu zajęło mi napisanie tego artykułu. Nie jest bowiem łatwo przenieść temat na papier, szczególnie jeśli dotyczy moich doświadczeń i bliskiego otoczenia. Mam nadzieję, że choć w niewielkim stopniu sprawię, że ten bolesny etap będzie łatwiejszy. Może nie od razu, ale z czasem.
Bo warto pamiętać o dojrzałości, szacunku i dobrych wspomnieniach, nawet przy podejmowaniu trudnych decyzji.
Tekst : Dorota Chociszewska – (nie) Perfekcyjna. Więcej o mnie w Loża Ekspertów.
Zdjęcia: Photoztori
Pozostań z nami na dłużej. Przeczytaj moje poprzednie osobiste materiały „Rozstanie może Cię… uszczęśliwić” oraz „Od nieszczęścia do pełni szczęścia czyli cd po rozstaniu”.
Polecam też „Sekret-to my sami przyciągamy szczęście”, o tym, jak stan naszych myśli i pragnień wpływa na jakość naszego życia i … szczęście. Na podstawie książki „Sekret” i filmu dokumentalnego o tym samym tytule oraz moich przemyśleń.
Zapraszam do polubienia i obserwowania justperfect 5.0 na instagram’ie i facebook’u. Znajdziesz tam informacje o nowych artykułach, gościach, ekspertach i… będziesz na bieżąco.