Sztuka we wnętrzu czyli jak zmieniłam zdanie
„Sztuka jest najlepszą dekoracją wnętrza”. Prawda czy fałsz? Moja odpowiedź brzmi: prawda, ale też fałsz… Autor tekstu : Ewa Mierzejewska.
Przyznaję, że dość długo powtarzałam to zdanie, będąc święcie przekonana o jego prawdziwości. Dziś też mu nie zaprzeczam, jednak nie głoszę go już z takim przekonaniem jak dawniej. Odkryłam w nim bowiem pułapkę. Skoro sztuka jest najlepszą dekoracją wnętrza, to może jest… tylko dekoracją?
Otóż nie. Dlatego zanim wypowie się to zdanie, warto się dobrze zastanowić.
Przyznaję, że długo tej pułapki nie zauważałam. Skończyłam historię sztuki, ale przez wiele lat pracowałam w mediach, głównie poświęconych tematyce designu i architektury, m.in. wiele lat byłam szefową magazynu „Dom & Wnętrze” . Kiedy ten najdłużej ukazujący się magazyn o wnętrzach został zamknięty, zabrałam się za tworzenie Targów Sztuki Dostępnej, jedynych w Polsce targów sztuki „dla każdego”. W ten sposób wróciłam do korzeni i znowu zajęłam się sztuką czystą, a nie tylko użytkową.
Nic dziwnego, że mając za sobą kilkanaście lat takiego, a nie innego doświadczenia zawodowego, nie widziałam niczego złego w traktowaniu dzieła sztuki jako elementu uzupełniającego projekt wnętrza.
Na szczęście szybko zmieniłam zdanie. Zaczęło się od tego, że Lena Szwed-Strużyńska, moja wspólniczka od Targów Sztuki Dostępnej i właścicielka Leonarda Art Gallery, zwróciła mi uwagę, że w krajach Europy Zachodniej, gdzie ludzie mają bogate, nierzadko odziedziczone po przodkach kolekcje sztuki, wnętrza projektuje się tak, aby te kolekcje jak najlepiej wyeksponować – ponieważ to one mają zawsze wyższą wartość, i nie chodzi tu o konkretne ceny.
Zdjęcie 1: Obraz Piotr Czajkowski projekt wnętrza Anna Koszela
Zdjęcie 2: Rzeźba Jarosław Borek, Leonarda Art Gallery, projekt wnętrza Muc & Scott
Zdjęcie 3: Obraz Magdalena Mosakowska Leonarda Art Gallery
Tymczasem u nas wciąż jest odwrotnie: gdy projekt już jest zrealizowany, architekt i właściciel zaczynają zastanawiać się nad wyborem dzieł sztuki. To naturalne, bo większość z nas dopiero zaczyna swoją przygodę ze sztuką. Swoją drogą, cieszy mnie fakt, że tak szybko nadrabiamy te zaległości.
Jak wynika z Raportu Artinfo.pl, od kilku lat rynek aukcyjny w naszym kraju rośnie bardzo w błyskawicznym tempie (około 25-30% w skali roku).
Co wybieramy? Zamożniejsi klienci częściej zwracają uwagę na wartość inwestycyjną zakupionych prac, ale większość osób wybiera po prostu to, co się im podoba. I słusznie.
Wybór dzieła sztuki powinien być aktem czysto subiektywnym – przekonywał mnie znakomity malarz i rysownik Piotr Czajkowski w rozmowie, którą przeprowadziłam z nim dla projektu BMW Art Club (całość do obejrzenia na Youtube). „Najważniejsze jest to co czujemy, patrząc na daną rzecz” – podsumował.
Nie ma co ukrywać, kupujemy dzieła sztuki głównie po to, żeby się nimi cieszyć, mieć je w domu, móc je na co dzień podziwiać albo pochwalić się nimi przed znajomymi. Coraz więcej osób zaczyna też dostrzegać, że same meble, dywany i parkiety nie wystarczą, aby stworzyć naprawdę ciekawe, oryginalne wnętrze.
W urządzaniu wnętrz dzieła sztuki stają się po prostu niezbędne. Ale…
Zdanie, o którym pisałam na początku, powinno brzmieć tak: „Dzieło sztuki to najlepsza dekoracja wnętrza – oraz ZNACZNIE WIĘCEJ niż dekoracja”.
Obraz to nie tylko plama barwna na ścianie. Rzeźba to nie tylko przedmiot o określonych proporcjach. Sztuka jest nośnikiem emocji. Daje do myślenia, wzbogaca duchowo, przenosi w świat wyższych wartości.
Odbiór dzieła sztuki powinien być czymś więcej niż zachwytem nad harmonią linii i barw (zwłaszcza, że wiele współczesnych dzieł sztuki trudno oceniać z estetycznego punktu widzenia ). Obiekt, który wybieramy, definiuje nas samych. „Sztuka nie może pełnić tylko funkcji dekoracyjnej, ponieważ jest zawsze lustrem duszy” – powiedział światowej sławy scenograf Boris Kudlicka, w innej rozmowie dla BMW Art Club. Piękne i mądre zdanie.
Oczywiście nie ma nic złego w tym, że nowy „czajkowski” na ścianie, 100 x 140 cm, akryl na płótnie, pasuje do kanapy. Dobrze, niech pasuje, czemu nie? Chodzi tylko o to, abyśmy nie zapominali, co w tym zestawie jest ważniejsze. Musimy nadać sztuce odpowiednią rangę. Taką samą kanapę może mieć każdy, kto zamówi ją w salonie meblowym. A obraz na zawsze pozostanie unikalnym dziełem, owocem talentu artysty, zapisem jego emocji i myśli podczas aktu twórczego. Oraz zwierciadłem naszej duszy.
No, chyba że to będzie reprodukcja. Ale o tym napiszę innym razem.
projekt wnętrza Anna Koszela