Nic nie muszę… Chcę, to robię
Nic nie muszę to nie znaczy, że nic nie robię. Robię to, co chcę i kiedy chcę. Myślę o… sobie.
Ostatnio rozmawiałam z przyjaciółką, która opowiadała, że tak strasznie jej się nie che, ale musi – posprzątać mieszkanie, zrobić zakupy, przygotować prezentację na spotkanie, i tak dalej… zakasać rękawy i musi to zrobić. Pytam… dlaczego musisz? Nic nie musisz. Zrób to, jeśli chcesz, a nie bo musisz.
I pytam: czemu jesteśmy takie obowiązkowe?
Zamiast sprzątania warto spędzić czas na zajęciu, które sprawi Ci przyjemność jak np. godzinny spacer, który pozwoli ci się zrelaksować i odpocząć. A może po spacerze z otwartym umysłem, zachce Ci się posprzątać?
Nie zmuszaj się do zajęć, jeśli bardzo nie chcesz ich wykonać. Odłóż je na trochę, odetchnij, spraw sobie przyjemność. A ochota na obowiązki przyjdzie później. Spróbuj, to działa.
Każdy z nas został „zaprogramowany” do działania i wykonywania zadań wg ściśle określonych zasad. Często, już od dzieciństwa, za sprawą wychowania przez naszych najbliższych, powielamy te zasady jednocześnie przekazując je naszym dzieciom.
Tylko czy tak żyjąc jesteśmy szczęśliwi? Czy cały czas musimy funkcjonować wg. jakiś planów? Nie musisz organizować co do minuty swojego czasu również w weekend! Warto przystanąć i pokusić się o taką refleksję.
I nie jestem nawiedzona (wiem co myślicie:)), tylko staram się racjonalnie podejść do tematu. I coraz częściej staram się sprawiać sobie przyjemność, a nie tylko ślepo wykonywać swoje obowiązki i robić coś, bo powinnam. Chociaż to wcale nie jest takie łatwe.
W moim aktualnym życiu zawodowym dużo czasu poświęcam fascynującej pracy (tworzeniu, pisaniu), ale staram się wykonywać tę pracę w sposób zbalansowany. I to nie znaczy, że nie pracuję.
Pracuję, ale zmiana, której z pełną świadomością dokonałam pozwala mi na to, aby pomyśleć o sobie. Często robię sobie wolne w ciągu tygodnia, ale za to nadrabiam w weekend. I wiecie co? Jest mi z tym dobrze.
Nie twórzmy sobie więc w nieskończoność listy zadań do wykonania. Odpuśćmy i sprawdzajmy jak nam z tym jest. Odpuśćmy sobie i naszym bliskim.
Pamiętajmy, że jeśli robimy coś z radością i przyjemnością, to robimy to lepiej. A sprawy, które musimy załatwić wpędzają nas w stan niezadowolenia i niepotrzebnego stresu.
A w ostatnim czasie pandemia jeszcze mocniej uwidoczniła nam wszystkim, co sprawia nam radość, a co nie jest warte naszej uwagi lub bez czego możemy się obejść. Jedno z moich popandemicznych postanowień to robienie tego, co sprawia mi przyjemność.
I żeby było jasne, z wielu rzeczy jestem też w stanie zrezygnować, aby to marzenie spełniać jak najczęściej. Odczuwam silniejszą potrzebę wychodzenia z przyjaciółmi na kawę na wynos czy do parku. To sprawia mi ogromną radość. Dużo większą niż zakup kolejnego płaszcza czy sukienki.
A to, co aktualnie napędza mnie do życia i pracy to czerpanie radości z małych przyjemności. Bo pozytywne nastawienie do otoczenia, otwartość i dobra energia mają ogromne znaczenie.
Bo jeśli w życiu tylko musisz, a nie chcesz, to ma to negatywny wpływ na codzienne życie oraz twoich bliskich.
Frustrująca lub stresująca praca oraz ciągłe napięcie przynoszą negatywne skutki dla naszego zdrowia – fizycznego i psychicznego.
Dlatego zatrzymaj się i zastanów, czego tak naprawdę Ty chcesz. Co sprawia, że Ty jesteś szczęśliwa/y. Nie patrz na innych, zapomnij o tym czego Cię uczono. I pomyśl czy na pewno jest w zgodzie z tym, co Ty czujesz?
Co więcej – bądź egoistą! To nic złego, pomimo tego, że jest powszechnie uważane za złe. Jeśli czujesz, że coś jest dobre dla Ciebie, zrób to. Zadbaj o siebie i zrób to co dla Ciebie najlepsze. I zobaczysz, że poczujesz się lepiej, a życie nabierze lekkości.
A jeśli chcesz pozostać w temacie refleksyjnym, przeczytaj mój wywiad z naszą ekspertką – Kasią Bem, nauczycielką jogi i medytacji „Jak zanurzyć się w teraźniejszości”.
tekst: Dorota Chociszewska – (nie) Perfekcyjna. Więcej o mnie w Loża Ekspertów.
zdjęcia: @Photoztori